Zarezerwuj +32 723 28 99
ul. Krawczyka 1, 40-423 Katowice (Nikiszowiec)

WYPIJMY ZDROWIE UKOCHANEGO MIASTA

WYPIJMY ZDROWIE UKOCHANEGO MIASTA

Połowa września. Na Świętojańskiej wieje i pada. Czasu mało, za dwie godziny odpływa mój prom do Karlskrony. Pół dnia w samochodzie wygięło kręgosłup w nie tę stronę. Ale cała Polska w 6 godzin! Jest nieźle. Ciągle nie rozumiem, czemu trzydzieści lat temu ta trasa pociągiem trwała całą noc.

Szybka kolacja w meksykańskiej? Lubię wnętrze Luis Mexicanita, jest inne niż wszystkie wnętrza meksykańskich restauracji na świecie. Jakby ktoś tu powiedział „basta! Nie zgadzam się! Nigdy nie będzie tu żółtych-zielonych rysunkowych kaktusów ani sombrero! Będzie nieszablonowo, kameralnie i … będzie różowo”. Jedzenie jak zwykle pyszne. Czas na chwilę się zatrzymał, nie patrzę na zegarek. Karta drinków mnie zaskakuje. Bo każdy z koktajli określa jakiś modernistyczny budynek Gdyni. Budynek Instytutu Meteorologii! Hale Targowe! Budynek YMCA! Nieoczywiste połączenie, inteligentne zmieszanie, kulturalny miks, toż to genialne! Historyczna architektura wpada do kieliszka wraz z kostką lodu i nagle wszystko staje się oczywiste! Tak jakby miejskie budynki zawsze były złączone niewidzialną nicią z ginem, tequilą, cytrynowym sokiem i sosem Worcestershire!

Rejs do Szwecji trwa i trwa. Podchmieleni tirowcy, skandynawscy emeryci w bamboszach buszujący w sklepie bezcłowym, barmani w marynarskich czapkach serwujący kolejne kufle piwa. Rozpraszają mnie. A może nie? Siedzę i myślę.

Co łączy Gdynię i moje Katowice?

Spacerujemy ulicami tych miast i czujemy tu podobne flow. Nastrój ulic jest jakby ten sam. Atmosfera zbliżona, siostrzana, analogiczna. To nie kubek w kubek, jota w jotę, wypisz wymaluj. To zbliżenie duchem. I co z tego, że na północy porty, szerokie morze, stoczniowe dźwigi i ORP Błyskawica, a na południu kopalnia Ferdynand, kosmiczne spodki i hutnicze piece?

Między tym i tym – modernizm! Wszechobecny i soczysty.

Gdynia się buduje a Katowice zmieniają. Pędzący do przodu świat, nowe perspektywy, dalekomorskie wyprawy, podróże do nowych lądów i odkrycia nowych technologii inspirują do rewolucji w budownictwie. Niepotrzebnym dekoracjom mówi się dość! Stawia się na prostotę, formę, linie! I wygodę – bo buduje się po coś.

Wyrzucono w czambuł wszelkie gipsowe naklejanki i różne esyfloresy, a zaczęto wydobywać efekty z kompozycji brył i mas, z rytmu elementów konstrukcyjnych (okien, słupów, balkonów itp.), z kontrastu form, z akcentowania i solidnego wykonania szczegółów konstrukcyjnych, oraz z gry płaszczyzn, czy brył barwnych. To są środki kompozycyjne, przy pomocy których nowoczesny architekt stara się osiągnąć w swem dziele zamierzony wyraz” – pisze w 1932 roku katowicki architekt Tadeusz Michejda.

Budynki przypominające wielkie statki, kanciaste formy, odważne przeszklenia, stalowe szkielety konstrukcyjne… to tylko niektóre z rozpoznawalnych cech architektury tego okresu.  Nasze miasta utkane z historii, milionów chwil życia jego mieszkańców, wielkich pomysłów, znaczących punktów zwrotnych, budynków, konstrukcji, krwiobiegu ulic, ale też leniwej codzienności wielu pokoleń, szepczą i opowiadają nam o sobie.

Modernizm jest prosty, przezroczysty i skromny. A ile w nim elegancji! Zazdroszczę mu, mimo setki na karku, w ogóle się nie starzeje!

Dzwonimy do Steve’a Zachariasza, barmana, który wpadł na pomysł i zmieszał gdyńskie budynki – „Możemy zrobić to samo w Katowicach? Nasza moderna aż się prosi żeby ją wypić!”. Mówi „Fajnie!” i zgadza się na naszą edycję.

Pół roku kombinowania, łażenia po szarych zimowych ulicach, pół roku zadzierania głowy do góry, buszowania po bibliotece, zaznaczanie kartek albumów żółtymi karteczkami. Burza mózgów na barze, chwile zniechęcenia i myśli „czy to nie jest zbyt abstrakcyjne?”.

Jak ideę modernizmu, jak eksperymentalne budowlane pomysły przełożyć na koktajl?

Niech przejrzystość przeszkleń zamieni się w klarowność trunku!
Niech tak jak w jasnych modernistycznych salonach światło odbija się w kieliszku!
Niech potrzeba obcowania z naturą w modernistycznych ogrodach zimowych podkreśli w drinku kwiat muszkatołowy i cytrusy!
Niech eksperymentalność międzywojennej architektury będzie punktem wyjścia do chemicznej prawie produkcji poszczególnych składników karty!
Niech prostota modernizmu widoczna będzie w wizualnej skromności zmiksowanego napoju!
Niech jakość wyprzedzi o trzy długości ilość!

Poszukiwania i rozmyślania po wielu tygodniach zaczęły przybierać jasną formę. Wreszcie! Trzech barmanów rozdzieliło między sobą katowickie budynki.

Czas na spacer!

Zaczynamy od katowickiego Drapacza Chmur. Modernistycznego symbolu Katowic, spełnienia marzeń o polskim Chicago. Fundamenty żelbetowe na stalowym szkielecie. Budowlany szok! Dwie części – ośmiopiętrowa dla urzędu skarbowego i siedemnastopiętrowa przeznaczona na kawalerskie i rodzinne mieszkania urzędnicze. W piwnicach mechaniczna pralnia i suszarnia dla mieszkańców a także skarbiec kasy skarbowej i stacja hydroforowa. Tarasowe dachy dla mieszkańców!  Zgeometryzowane i wzajemnie przenikające się bryły, nowoczesna forma i wykonanie. Na katowickich doświadczeniach wzorowali się konstruktorzy dwóch innych wielkich drapaczy chmur – gmachu Towarzystw Ubezpieczeniowych „Prudential” i Urzędu Telekomunikacyjnego w Warszawie. Katowice dały modernistyczny przykład!

(koktajl Drapacz Chmur: Kukurydza/miód/migdały/cytrusy)

W pobliżu stoi Kościół Garnizonowy. Modernistyczna budowla sakralna? W Katowicach – jak najbardziej! Smukła dzwonnica przykuwająca wzrok przechodniów. Lekki w swej formie budynek w ciasnym narożniku ulic Marii Skłodowskiej-Curie i Mikołaja Kopernika. Wnętrze halowe. Nowoczesna architektura nie zakłócająca charakteru świątyni. Wypełnienie wszelkich założeń i przeznaczenia budowli w nowoczesnym języku projektanta. Plastyczna forma bryły nawiązująca do nurtu architektury holenderskiej. Pierwszy kościół w Polsce stworzony według założeń awangardowej architektury europejskiej. Odrzucenie dotychczasowych tradycji budownictwa sakralnego. Nowoczesność osiągnięta w do cna tradycyjnym przeznaczeniu.

(koktajl Garnizonowy: Włoski bitter/gruszka/masło/orzech włoski/seler)

Kilka przecznic w górę i już jesteśmy pod Domem Łucji i Dawida Felixów. To górnośląski (sic!) transatlantyk o opływowych kształtach. Charakterystyczny przebiegający przez wszystkie kondygnacje w pełni przeszklony, zaokrąglony ryzalit mieszczący w sobie ogrody zimowe, do dziś nadaje charakter tej części dzielnicy. Element ten dostawiony niejako do pozostałej, dużo prostszej części budynku, nasuwa skojarzenie z dalekomorskim statkiem pasażerskim. Bo takie były marzenia ówczesnych mieszkańców miasta! Otwarcie na świat, szerokie perspektywy, świat u ich stóp, śmiały postęp!

(koktajl Dom Felixów: Winogrona/kakao/cytrusy/oliwa)

Biegniemy dalej i stajemy pod siedzibą Polskiego Radia. To pierwszy taki budynek zaprojektowany specjalnie dla siedziby rozgłośni radiowej. Gładkie płaszczyzny ścian z jednostajnym rytmem okien w sąsiedztwie wysokiej gładkiej ściany z napisem Polskie Radio i charakterystycznym podłużnym przeszkleniem od parteru do samego dachu. We wnętrzu budynku aż cztery studia nagraniowe, w tym jedno największe mogące pomieścić orkiestrę symfoniczną! Modernistyczna forma budowli i innowacyjne wyposażenie daje nam jeden z najnowocześniejszych radiowych gmachów w Europie.

(koktajl Radio: Francuski likier ziołowy i aperitif bazylia/mięta/cytrusy/piołun)

Poniżej, na ulicy Francuskiej, w sąsiedztwie secesyjnych kamienic wyróżnia się budynek narożny, zaprojektowany na symbolicznym styku dekoracyjnej ascezy funkcjonalizmu i jeszcze żywej artdekowskiej zabawy bryłą. Jest wczesnym wyrazem fascynacji projektanta amerykańskimi drapaczami chmur. Prosta i zwarta geometryczna bryła składająca się z trzech elementów, dwóch leżących trzykondygnacyjnych, zespolonych piętrzącym się ku górze „kominem” otulonym szerokim balkonem. Oto gmach Towarzystwa Czytelni Ludowych, nazywany później Domem Oświatowym Biblioteki Śląskiej wznoszony ze składek społecznych. Wielki kryzys gospodarczy znacząco spowolnia jego budowę. We wnętrzu gmachu znajduje się duża aula mogąca pomieścić aż 500 osób. Skromność dekoracji architektonicznych to wyraz postulowanej wszem i wobec antydekoracyjności w modzie tamtych czasów. Nowoczesna architektura zakorzeniona jeszcze wciąż w polskiej tradycji budownictwa.

(koktajl Biblioteka: Trzcina cukrowa/migdały/ananas/wanilia/cytrusy)

Na koniec spaceru zostawiamy sobie willę mecenasa Kaźmierczaka. Willę – cukierek! Usytuowaną w jednej z najpiękniejszych dzielnic Katowic. Jedyna taka żelazna konstrukcja szkieletowa w budynku jednorodzinny! Iście corbusierowska! Zaskakująca, jasna bryła przynosząca na myśl przenikające się pudełka. W willi jest miejsce na przestronny garaż na limuzynę, jasny gabinet do pracy i balkony do zażywania kąpieli słonecznych. Przemyślane wnętrze odpowiadające na wszystkie potrzeby mającej tam zamieszkać rodziny. Bo światło, powietrze, wygoda, celowość i funkcje domu mieszkalnego są najważniejsze!

(koktajl Willa: Trawa żubrowa/brzoskwinia/cytrusy/bazylia/kwiat muszkatołowy)

A po spacerze jadę na Nikisz. W głowie myśli o Gdyni i Katowicach, Ostrawie, Kownie i Helsinkach …bo tam również tyle modernizmu. Wchodzę do Śląskiej Prohibicji, trochę zmarznięta siadam przy barze i opowiadam – zawsze skupionym barmanom – o tym co widziałam. A oni proponują mi architektoniczny koktajl i wszystko rozumieją. Tę miłość do miasta, nie jednego! Ten zachwyt tym co tu, i tam mamy. To poczucie bycia u siebie, nie tylko u siebie. Schylają się, mieszają i po chwili podają mi prosty kieliszek na kryształowej nóżce dodając miękko  „Wypijmy zdrowie ukochanego miasta!”.

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróc do sklepu
    Verified by MonsterInsights